wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział I

*Tekst poprawiony  wybaczcie ale coś mi się na blog spocie popsuło i mi cały tekst poprzeinaczało ale już powinno być dobrze, jakby coś przepraszam za błędy ale nie wiem czy wszystko wyłapałam *

Kazdy z nas posiada swoją własną historie. Jedne są ciekawe i pełne przygód inne się ciągnął, drugie kończą zanim maja szanse się zacząć. Bywają te smutne, ale są też te pełne adrenaliny i wzruszenia które przy wspomnieniach wywołuje uśmiech i łezkę wzruszenia. Cóż moja historia zapewne należy do jednych z tych ciekawszych. Kiedy myślisz ze nie moze byc gorzej. Jestes kopciuszkiem, twój Książę prowadzi Się Ranger Rowerem. Zamiast Balow, sa nudne bankiety, Złą przyrodnią siostrę odgrywa wredna blondyna która nie przepada za mna z niezrozumiałych powodów i próbuje mi uprzykrzyć Życie. Bajki nie zawsze muszą Się kończyć szczęśliwa endem, nie zawsze. Oto moja historia, tak poznałam Jai'a - chłopaka Który zmienił Mnie i Moje życie ...
***
Budzę Się gdy Brian'a bierze Moją Noge za pilke do kopania. Spoglądam na jego spocone czoło, Słyszę ze coś szepcze. Pewnie znow sni mu Się koszmar - mysle. Gdy zaczyna Się rzucać postanawiam go obudzić.
- CSS Spokojnie, jestem tu Brian - szepczę przyciskając go do swojego ciała i przytulając go. 
- Jestem tu - powtarzam. 
Nagle brązowowłosy Się uspokaja, Leży wtulony w Mój brzuch z poczuciem bezpieczeństwa. Obiecałam Ojcu ze bezwzględnie na wszystko będę Się nim zajmować. Nim i Mamą. Sprawdzam Zegarek, za piętnaście siódma. Na szczęście dziś mam wolne wiec mogę zrobić Spokojnie zakupy, i chwile odpocząć. Gdy widzę że Brian śpi już spokojnie lekko odsuwam jego małe bezradne ciało na poduszkę i przykrywam kocem. Zimno bucha prosto we mnie, gdy otwieram drzwi do przedpokoju gdzie otwarte zostały wszystkie okna. Biegnę na palcach aby je zamknąć,a następnie wracam do pokoju po jakieś luźne dresy i skarpetki. Biorę po drodze słuchawki i uchlam drzwi od łazienki. Po 10 minutach oblewania mojego ciała w ciepłej wodzie opatulam się w ręcznik i zaczynam suszyć włosy pocierając je energicznie ręcznikiem. Następnie cała sucha i ubrana zbiegam po schodach otwierając pierwszą z brzegu szafkę w kuchni. Niestety widnieją w niej pustki, W tym tygodniu trochę nawaliłam z zakupami. Ostatnio dosyć późno kończyłam gdyż Ed byl chory i musiałam brać jego zmiany.Wzdycham cicho i ubieram Swoje białe conversy ktoré sa już właściwie szare, Nigdy nie mam czasu wsiąść się za nie, a gdy mam to zapominam. Cała Ja- karcę się w myślach. Wyciągam klucze i wychodząc delikatnie zamykam drzwi na dwa zamki, po czym zbiegam kilka schodków i kieruję się w stronę Food 4 Less *. Po drodze wyciągam telefon o ktorým szczerze mówiąc zapomniałam ale nawykowo włożyłam do kieszeni i ustawiam na jedna z moich ulubionych piosenek.  Lana Del Rey - jazda . Powoli dochodzę do marketu i robię w nim szybkie zakupy aby po 20 minutach wrócić z 3 torbami i ujrzeć mojego brata siedzącego na schodach. 
- Ty czemu nie w szkole hmm? - Szturcham wchodząc po schodach, moje torby nagle wypadają mi z rak =gdy widzę jego małą twarz pokrytą siniakami i zadrapaniami, 
- Boże święty Brian! - Krzyczę tak głośno że chłopak się wzdryga
- Nic mi nie nie żart charls Spokojnie - uspokaja,
- Jak mam być spokojna jak widzę cię w takim stanie ? Co ci się stało ? - kontynuuje biorąc jego twarz między dłonie i sprawdzając jak wieki jest jego uszczerbek na zdrowiu.
- Mówiłem nic mi nie jest okey? - Podnosi się i idzie. Ciągle w szoku siedzę na Schodach, a po chwili przystępuję do sprzątania resztek nutelli z części moich schodów. Wnoszę resztę Zakupów i wykładam je po, Kuchni. Nagle widzę brązowe oczy wpatrujące się z zaciekawieniem we mnie.
- Kupilas niutellę? - Pyta po chwili
- Tak, ale rąbnęła o schody, kupię następnym Razem - uśmiecham Się blado patrząc na jego twarz.
- Jadłeś coś? - kontynuuje
- Tak, Kawałek Ciasta
- To Nie śniadanie
- Tak Tak Mamo - uśmiecha się 
- Wiesz ze powinieneś być w szkole? 
- Wiem 
- tym razem zrobię wyjątek - wzdycham - ubieraj się.
- Co? Gdzie idziemy?
- Lekarz mamy, dzwonił i możemy ja odwiedzić.
- Serio? - uśmiecha się  - Daj mi 5 minut i jestem gotowy - krzyczy biegnąc po schodach
- Okey - uśmiecham się, gdybyś tylko wiedział to co ja - myślę
***
Jai Pov:
- Nie przesadzaj , pierdziele nie i jeszcze raz nie - klnę pod nosem do słuchawki
- Nie przesadzam mówiłem ci już, prosiłem, nic nie pomogło wiec trzeba inaczej, masz czas do końca roku.
- Po pierwsze chyba cię coś ...
- Uważaj na słowa i do kogo się mówisz - przerywa ostro 
- Dobra .. nie zamierzam w to wchodzić - cedzę ze złością
- Wiec ja nie zamierzam przelewać na ciebie moich pieniędzy i cię utrzymywać.
- Daj spokój Ojcze ...
- Nie Jai zawsze dawałem spokój. Nie tym razem , teraz nie dam. Do zobaczenia za tydzien. - kończy i rozłącza Się.
- Zajebiście - krzyczę sam do siebie waląc przy tym w kierownicę, już chyba gorzej być...
Nagle słyszę dziwny dźwięk dobiegający z tylnej części samochodu,  ledwo co zdążam zjechać na pobocze gdy mój Range Rover staje jak wryty, a jestem zmuszony go osobiście pchać. Wyciągam telefon z tylnej kieszeni dżinsów i szukam numeru telefonu do najbliżej położonego warsztatu. 1 km - czytam . Dzwonię i dowiaduję się że mężczyzna o imieniu Bill zabierze mój samochód za jakieś 15 minut. Opieram Się o maske samochodu i staram się uspokoić, Mam ochotę coś rozwalić, Mój ojciec jak zwykle chce kontrolować moim życiem. Nie pozwolę mu na to. Myśli ze tylko on  potrafi byc przebiegły? Zdziwi Się. Wybieram numer do Luke
- Halo - odzywa Się mój zaspany bliźniak 
- Kopyta ci walą - mówie wkurzony - Słyszałeś coś o poniedziałku?
- Wszyscy słyszeliśmy twoja kłótnię z ojcem jeśli o to sie pytasz.
- Mówił coś jeszcze?
- Nie, w ogóle gdzie ty jestes? Powinieneś tu być wiesz co się dzieje,
- Wiem, Aktualnie jestem gdzieś pod Sydney,  auto mi się zepsuło i czekam na lawetę.
- Okej, muszę kończyć. Daj znać potem czy książę William potrzebujesz eskorty czy coś tam. 
- Spadaj
- Też cie kocham braciszku - śmieje się, a potem słyszę jak się rozłącza.

***

- Myślisz że wypuszczą, mame na święta? - Pyta zaciekawiony z ustami pełnymi naleśników
- Nie wiem, mamy dopiero Czerwiec - uśmiecham Się 
- No wiem ale ..
- Jesteś cały w syropie klonowym - chichocze wycierając go serwetka.
- Czemu unikasz tematu? - Pyta wlepiając małe oczka w moją twarz
- Nie unikam  - kłamię nie chcąc patrzeć mu w twarz.
- Unikasz, zawsze jak .. - Mój dzwonek przerywa w połowie zdania mu
- Wybacz, aby Ed muszę odebrać.
- Jasne - mówi z zrezygnowaniem
- Halo?
- Hej Charlie, wiem że masz wolny dzień ale mamy awaryjną sytuacje.
- Co jest? - Pytam z grymasem na twarzy który zauważa Brian rzucając pytające spojrzenie
- Bill ma jakiegoś mega bogatego klienta który nie możne czekać i muszę mu pomoc, mogłabyś dziś otworzyć kawiarnie, dam ci dwa dni wolnego i zapłacę podwójnie. Wiem że cię wykorzystuje ale to Sprawa kryzysowa - blaga
- Umm, no dobra będę za 10 minut, akurat jestem w naleśnikarni z Brian'em. 
- Okey czekam
- Pa - rozłączam się - Wybacz ale niestety nie mam dziś wolnego.
- Co jest? - Pyta zmartwiony 
- "Kryzysowa sytuacja"
- To już 3 raz w tym tygodniu - wzdycha
- Wiem ale za do mi płaci Brian - Mowie z powaga
- Wiem - robi smutna minę - odprowadzę cie - mowi wciskając ostatni Kawałek naleśnika do ust i zakładając kurtkę
- Pa Jude - macham kasjerce.
- Papa dzieciaki - odwzajemnia pożegnanie i uśmiecha się ciepło.
- Czeka cię przeznaczenie ... - po chwili mowi 
- Niby jakie? - zaczynam chichotać
- Nie wiem otworzyłem twoja wróżbę z Ciasteczka - śmieje się
- Tak na pewno, czeka na mnie książę na białym koniu - śmieje się
Po chwili jesteśmy pod kawiarnią w której pracuję. Żegnam się z bratem i otwieram drzwi.
- Hej Ed już jeste... - Mój wzrok pada na bruneta który siedzi na krześle koło jednego ze stolików i lustruje mnie od dołu do góry. No nieźle - mysle.
- Hej - mówi chłopak.

* Food 4 Less - jeden z australijskich supermarketów , coś jak odpowiednik naszej biedronki :) 
Od Autorki:
Hej Kochani :) 
Pierwszy Rozdział za nami, mam Nadzieje Ze przypadł wam zrobić gustu :)
Rozdziały Bede dodawać zrobić Tydzień wag Weekendy :) 
BARDZO dziękuję za ogromnie wsparcie i Miłe słowa z jakimi spotkałam Się na twitterze, naprawde jesteście Kochani :) Chciałam Też podziękować Gosi Która się pewnie za niesamowite wsparcie czyta :) wiec póki co Tyle, Do zobaczenia w weekend Piszcie Jak wam Się podobało :)
Ściskam @ / brxks xx :)


10 komentarzy:

  1. ciekawie się zapowiada :), czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. hej. Zapraszam do zgłaszanie swojego bloga w Krainie Fanfiction ! ;*
    http://kraina-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. woooooow jestem zachwycona początkiem. A propo błędów to znalazłam jeden:
    - Boże święty Brian! - Krzyczę tak głośno że chłopak się wzdryga
    - Nic mi nie nie żart charls Spokojnie - uspokaja,
    - Jak mam być spokojna jak widzę cię w takim stanie ? Co ci się stało ? -
    Ale to nic ;) Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Mogłabyś dodać opcję obserwowania? ;)

      Usuń
    2. O dziękuję bardzo <3 zaraz poprawię :) Jasne już dodaje + tworzę zakładkę " informowani " i mogę informować na tt o nowym rozdziałe C:

      Usuń
  6. rozdział przeczytałam dopiero teraz, bo wcześniej nie miałam jak :) historia zapowiada się bardzo ciekawie :) nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i rozwinięcia akcji xx

    OdpowiedzUsuń