niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 2

-Dzień dobry – wykrztusiłam z siebie po chwili.
Na twarzy brązowowłosego pojawił się uśmiech a jego oczy zamigotały.
- Charlie nareszcie jesteś – zza zaplecza pojawił się tułów Ed’a – Proszę cię poddaj kawę panu Brooks’owi włączyłem już ekspres więc powinna być gotowa, będę za godzinę góra dwie – powiedział szukając kurtki i wybiegając do samochodu jakby się paliło.
- Z mlekiem ? – zapytałam idąc w stronę ekspresu i zakładając przy tym firmowy fartuszek.
- Tak, poproszę – powiedział dalej wpatrując się we mnie
Po chwili niosłam gotową kawę dla tajemniczego pana Brooks’a. Wyglądał na 19 góra 22 lata. Był bardzo zadbany. Siedział na przezroczystym krześle obok białego stoika na końcu Sali. Ubrany był w idealnie dopasowaną szarą koszulę i ciemne dżinsy. Opierał głowę na swojej ręce w drugiej trzymając najnowszy brox call 4.0 na którym co jakiś czas przejeżdżał palcem.
- Czy słodzi pa..- nie zdążyłam gdy jego dłoń spoczęła na mojej a tacka wyleciała mi z rąk lądując na chłopaku.
- Jasna cholera… – zaklną gdy wrzątek zaczął parzyć jego skórę.
-O mój boże ! – krzyknęłam – przepraszam bardzo – powiedziałam nachylając się i wycierając jego brązową już koszulę.
- Spokojnie to tylko koszula – powiedział bez wyrazu po chwili patrząc na mnie.
- Nie byle jaka – powiedziałam wskazując na znaczek Tommy’iego Hilfiger’a.
- Mam takich ze sto – zaśmiał się – poważnie – dodał uśmiechając się
- Jeśli chcesz… znaczy jeśli chce Pan się przebrać mieszkam nie daleko i mogę po coś podskoczyć.
- Jai – powiedział po chwili – Nie jestem żaden Jai tylko po prostu Jai – dodał z uśmiechem – Chętnie przebiorę się pod warunkiem że osobiście ściągniesz mi koszulę z taką gracją jaką wylałaś tą kawę – powiedział z zadziornym uśmiechem
- Charlie – uśmiechnęłam się – To ja.. – zaczęłam odwracając się chcąc napotkać wzrok chłopaka który przed chwilą siedział przy stoliku, gdy ten wyskoczył spod ziemi obok mnie.
- To co idziemy Charlie – uśmiechnął się
- Okej – odpowiedziałam uśmiechając się niepewnie.


Szliśmy w piętnastominutowej ciszy spoglądając od czasu do czasu na siebie. Jedynymi dźwiękami które mogłam wyłapać to kołatanie serca i przyspieszony oddech. Po chwili wspinaliśmy się po schodach do mojego domu. Zaczęłam szukać klucza, gdy nagle poczułam że coś powoli wysuwa się aby mogło runąć hałasując na całą ulice. Jai zgrabnie schylił się podając mi klucz. Nasze dłonie lekko się musnęły , co wywołało dreszcze na moim całym ciele, chyba to zauważył bo uwolnił rząd perfekcyjnie białych zębów kształtując je w wielkim uśmiechu.
- Umm zapraszam do salonu uśmiechnęłam się nie pewnie zapalając przy tym światła i rzucając buty w pierwszy lepszy kąt.
Pobiegłam do pokoju Brian’a z nadzieją znalezienia jakiejś pasującej na Jai’a bluzki ale niestety wszystkie wyglądały na za małe i dziecięce. W końcu postanowiłam wejść na strych. Wyciągnęłam drabinę z szafy w przedpokoju i podstawiłam pod ścianę gdzie z sufitu można było dostrzec małą klamkę, wspięłam się tam i uchyliłam drzwiczki niezgrabnie wskazując na górę. Udałam się w dobrze znane miejsce. Po jego śmierci zawsze tu przychodziłam. Podeszłam do stosu brązowych kartonów i odkryłam duże wieko. Było tam mnóstwo poukładanych męskich ubrań, kilka zdjęć , breloczek , scyzoryk i wiele innych małych nie ważnych bzdetów. Wyciągnęłam niebieską koszulę w kratę i szybko zbiegłam na dół potykając się przy tym o własne nogi przy samym Jai’u.
- Nic ci nie jest ? – zapytał podając mi swoją silną dłoń i odstawiając szybko małą białą ramkę.
- Tak wszystko w porządk… - urwałam spoglądając na stare wspólne zdjęcie rodzinne.
- Um ja przepraszam , chciałem zobaczyć mieszkanie i tak jakoś… - zaczął zakłopotany
- Wszystko w porządku – skłamałam – to dla ciebie, wybacz ale mam tylko starą koszulę taty
- Oł a nie będzie jej potrzebował – zapytał
- Nie , jest w porządku – starałam się uśmiechnąć
- Czy zrobiłem coś źle ?
- Nie , wszystko w porządku\
- Ciągle to powtarzasz – zaśmiał się
- Taak to mój ulubiony zwrot – powiedziałam zakładając pasmo włosów za uszy
- Hej Charls kto to ? – odezwał się za mną cichy głos
- Hej Brian to jest….
- Jai Brooks chłopak twojej siostry – zaśmiał się na co wybałuszyłam oczy
- Co ? – powiedział prawie się krztusząc
- Żartowałem spokojnie – cicho powiedział – jestem jej nowym znajomym
- Aha spoko – powiedział po chwili z cieniem wątpliwości
- Więc kiedy auto będzie gotowe ? – zapytałam po chwili
-Jutro nad ranem
- A gdzie masz nocleg ? – wtrącił Brian
- Około 2 km od tego miasteczka,muszę złapać jakąś taxi
- Um tutaj nie mamy taxi – powiedziałam lekko rozbawiona – zaproponowałabym podwózkę ale nie mamy auta – dodałam obejmując przy tym Brian’a
- Zostań u nas – krzyknął Brain
- Nie jestem pewny czy to dobry pomy...
- Jest w porządku – powiedziałam na co wybuchnęliśmy z Jai’em niepohamowanym śmiechem, na co Brian popatrzył się na nas dziwnym wzrokiem i chyba postanowił sobie odpuścić bo powoli opuścił pokój.
- Możesz spać na kanapie , jakby co jesteśmy z Brian’em na górze – powiedziałam wychodząc – czuj się jak u siebie – dodałam z delikatnym uśmiechem
Jai Pov :
Tej nocy nie mogłem zasnąć leżałem gapiąc się w sufit i myśląc o poniedziałku. W poniedziałek odbędzie się ślub mojego brata Beau z Caroline. Całą rodzina się zjeżdża a przy okazji ojciec podpisuje jakieś ważne papiery w firmie i obawiam się że mogą mieć one związek ze mną. Luke napisał że spotkał się już z prawnikiem i jego groźby coraz bardziej się urzeczywistniają. Nie chce się z nikim wiązać, nie jestem odpowiedzialny , bywam cholernym dupkiem i dobrze mi ze sobą. Nikt nie jest Mo potrzebny. Moje życie jest idealne robię to co chcę kiedy i z kim tylko mi się podoba. Póki co leżę tu w jakimś starym dawno nie remontowanym domu dosyć niezdarnej ale i sympatycznej kelnerki o imieniu Charlie. Ciekaw jestem czemu spięła się gdy popatrzyłem na to zdjęcie. Nagle z moich rozmyślań wybudziło mnie małe światełko z kuchni. Cicho wstałem i pokierowałem się w kierunku narastających odgłosów. Charlie stała ubrana w krótkich spodenkach i długą luźną bluzką z logiem jakiegoś zespołu. Jej ciemne włosy były spięte w mały koczek. Opierała się o blat i cicho popijała jakiś napój z kubka.
- Knock knock – udałem pukanie
- O hej , też nie możesz spać – zapytała nerwowo łapiąc się za kark
- Tak , myślę o jutrze czeka mnie długa podróż – urwałem
- Ja jutro mam wolne chyba że Ed znów będzie mieć kryzysową sytuacje – powiedziała z nutką irytacji
- Chyba cię ostro wykorzystuje – zaśmiałem się pod nosem
- Trochę tak, ale to dobry kolega. Znamy się od przedszkola a teraz pracuje u niego w kawiarni na końcu ulicy.
Między nami trwała chwila ciszy. Nagle Charlie popatrzyła na mnie nie pewnie i powiedziała prawie szeptem.
- Mój tata nie żyje… Od jego śmierci nie rozmawiam o nim z nikim, to zbyt bolesne.
- Ja przepraszam, gdybym wiedział – zacząłem, mogłem nie wspominać nie każdy ma takiego farta jak ja, jest milionerem i nie nawiedzi własnej rodziny. – Jeśli się nie domyśliłaś to tak jestem tym samym Jai’em Brook’sem który ma przejąć rodzinną firmę „ brox call”.
- Wydawałeś się znajomy – uśmiechnęła się  - miałam wrażenie że cię znam
- Śnię się tobie każdej nocy czyż nie – palnąłem mrugając przy tym porozumiewawczo
- Haha oczywiście , marzę by być twoją dziewczyną – zaśmiała się
- Wybacz jestem łamaczem serc i skrzywdzę cię
- Mnie już nic nie skrzywdzi – powiedziała innym tonem tak jakby mówiła to na serio.

 Charlie Pov :
Obudziłam się ba fotelu w salonie opatulona kocem który dałam Jai’owi. Nie spałam do 4 nad ranem spędzając ten czas na rozmowy i żarty z Jai’em. Wstałam i rozejrzałam się ale nigdzie nie było śladu po brązowowłosym. Na balcie w kuchni wisiała jedynie karteczka :

„ Dziękuje za wszystko , Bill zadzwonił i powiedział że podrzuci mi auto , nie chciałem cię budzić. Do zobaczenia wkrótce ,
 mam u ciebie dług. Jai xx”

Uśmiechnęłam się pod nosem i przebrałam w przetarte dżinsy i luźny t-shirt. Chciałam spędzić cały dzień na oglądaniu powtórek „Ekipy z New jersey” na MTV. Nagle przypomniałam sobie że musiałam zostawić telefon w kawiarni. Zerwałam się na nogi i zostawiłam Brian’owi kartkę gdy będzie wstawał do szkoły żeby wiedział gdzie jestem. Narzuciłam na siebie skórzaną kurtkę a, na nogach znalazły się zwykłe czarne balerinki. Po 10 minutach odbierałam od Ed’a telefon który zostawiłam na zapleczu. Gdy wychodziłam zza zaplecza do kawiarni wpadł Jai.
- Hej mogę spełnić twoje marzenie ?  - zapytał zadyszany
- Wszystko ok?

- Będziesz moją dziewczyną ? – zapytał, a jego czy zrobiły się czarne.

Od Autorki :
Hej :)
Mam nadzieję że rozdział się wam spodoba za tydzień zacznie się już akcja szybciej rozkręcać :)
Chcę wam bardzo bardzo podziękować za niesamowite wsparcie + mega miłe i motywujące słowa, to wiele znaczy :) Postanowiłam utworzyć na blogu zakładkę " informowani "gdzie będę zapisywać osoby które chcą być na bieżąco informowane na twitterze :) Poza tym baaaardzo wam dziękuję za ponad 600 wyświetleń jesteście cudowni dziękuję :) Do zobaczenia za tydzień :)
P.S 
Wybaczcie za błędy pod ostatnim rozdziałem ale coś mi się popsuło i automatycznie cały rozdział mi poprzeinaczało, dziękuję też za info :) 
Całusy @/brxks :) xx

6 komentarzy:

  1. Świetny :)
    Do nn i zapraszam do mnie :3

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny i w pewien sposób taki czarujący <3
    nie mogę doczekać się następnego wpisu xx
    pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko świetny asdhasvsah
    dzięki za podesłanie tego linku xx
    ff jest ogółem jak na razie fajne, ciekawa fabuła, ale widzę też błędy i czasem nie wiem kto co mówi XDD może tylko ja mam z tym problem, ale jeśli popracujesz nad tymi błędamy będzie perf xx
    czekam na kolejny i mogłabym prosić o informowanie na tt? @bromalikx
    w wolnym czasie zapraszam do siebie ;) http://brutal-life-caroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za spam!
    Od zarania dziejów...
    Od istnienia świata...
    Na Ziemii występują cztery żywioły,
    które r a z e m tworzą nasz świat,
    są jednością - nie można ich rozdzielić.
    Niektóre są większe, lecz słabsze;
    inne mniejsze, lecz mocniejsze.
    Ale w jakiś niewytłumaczalny sposób: równe.
    To właśnie one tworzą naszą magię,
    nie pojedynczy żywioł;
    energia nadrzędna w nas samych,
    ale wszystkie cztery.
    Wszystkie cztery są jednością.

    http://ocean-and-grace-the4elementsofmagic.blogspot.com/
    Zapraszam!
    Liv

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Życzę weny i oby tak dalej! Na pewno będę zaglądać :D

    OdpowiedzUsuń